Odwodnienie w podróży
Wybierając się w podróż na motocyklu, zawsze starałem się przewidzieć jak najwięcej przypadków z serii shit happens, ale jak to bywa, spodziewaj się niespodziewanego. Co prawda kiedyś przydał mi się zestaw naprawczy linek, jak w małym varadero urwała się linka sprzęgła, trytytki i panzerband też nie raz znalazły zastosowanie. Odwodnienia nigdy nie przewidywałem.
Kompletując wszystkie potrzebne graty do podróży, wiele uwagi zawsze poświęcałem, żeby mieć wszystkie potrzebne rzeczy do biwakowania na partyzanta, narzędzia do motocykla i kilka zapasowych części (klamki, żarówki, bezpieczniki, etc.) Od pewnego momentu jak zorganizowałem se odpowiednią gabarytowo apteczkę , też trafiała do bagażu za każdym razem. I tym przydługim wstępem dochodzimy do tego, o czym chciałbym w tym artykule powiedzieć.
Pakując apteczkę, dokładałem zawsze coś przeciwbólowego, coś na sraczkę i zatrucia typu stoperan, węgiel aktywny. Pamiętałem nawet, żeby wpakować tabletki musujące z multiwitaminą, ale użyłem ich chyba dopiero w sytuacji, do której opisu dąże. Dobra, kończę ten wstęp, będziecie mieli chociaż kolejną wskazówkę o czym pamiętać przed wyjazdem, a teraz do sedna : o czym pamiętać podczas wyjazdu?
Odwodnienie organizmu
Odwodnienie, mówi wam to coś? No, mi też. Tyle tylko, że jakoś nigdy nie uważałem, że jest to coś tak niebezpiecznego. Zawsze jak jeżdżę sam, to mam taki głód jazdy, że mogę jeździć cały dzień z przerwą na tankowanie co parę godzin. Dobrze jest pamiętać o uzupełnieniu paliwa w baku, ale jeszcze lepiej przy okazji pamiętać o nawadnianiu organizmu. Kiedy się o tym dość nieprzyjemnie przekonałem?
Wyjazd do Rumuni, tak mnie jarał, że wstawałem o świcie i prawie do wieczora non stop jeździłem, żeby zobaczyć jak najwięcej. Problem w tym, że wydawało mi się, że wszystko jest spoko, jak robię tylko przerwy na tankowanie, kanapkę przy okazji i zwiedzanie czy robienie zdjęć. Wiecie czego zapominałem? Robić przerwy żeby się napić. Serio. Zrobiłem kilka łyków przy okazji tankowania i ogień dalej. I tak se radośnie jeździłem trzy, może cztery dni. Droga do Vama Veche już zaczynała mi się dawać we znaki. Dopiero teraz z perspektywy czasu poskładałem wszystko w całość. Od początku wyjazdu piłem może z litr wody na dzień, co i tak wydaje mi się zbyt optymistycznym założeniem. Szczególnie przy jeździe w temperaturach ponad 30 stopni, w czarnym, skórzanym kombinezonie. Kurewsko mocna kawa, o której możecie przeczytać w relacji z Rumuni tylko dopełniła dzieła zniszczenia. A nie, całkowicie to chyba mnie zgniótł hamburger ze szczura nad Morzem Czarnym. I browary z rumuńskimi motocyklistami w plażowych barach.
Gdzie popełniłem błąd?
Podsumujmy: Jestem w trasie z 4 dni, jeżdżę w upale przekraczającym 30 stopni i wypiłem może z 4-5l wody. Nie, nie na dzień, od początku. Wiecie jak się to skończyło? Byłem tak zmęczony, że w biały dzień musiałem się zatrzymać przy autostradzie na pół godzinna drzemkę, bo nie dawałem rady. Dawno się tak do dupy nie czułem, myślałem że to jakieś zatrucie, czy inne dziadostwo. Okazało się, że butelka wody, częstsze przerwy i wrócenie do normy, że piją chociaż z 2.5-3l na dzień przywróciły pałera i chęć do dalszej jazdy. Tylko kurde takie nauczki łatwo zapomnieć i generalnie to nie lubię się zatrzymywać z innych powodów niż ta pieprzona kontrolka rezerwy.
Jak dbać o nawodnienie w podróży?
Wiecie jak rozwiązałem problem odwodnienia w trasie bez jednoczesnego upierdliwego zatrzymywania się na tutu? Kiedyś w Lidlu rzucili plecaki z wkładem hydracyjnym, tak zwany camelback. Malutki plecak z schowanym w środku bukłakiem i rurką z ustnikiem wyprowadzoną po szelce. Świetna sprawa, wlewam se butelkę wody i w czasie jazdy można cyckać bez zatrzymywania. Nie lubię jeździć z plecakiem, ale tego nawet nie czuć. Dla osób tak leniwych jak ja, rozwiązanie idealne. Dla tych co często się zatrzymują przypomnienie : nie zapominajcie o wodzie. W weekendowym wyjeździe może się nie zajedziecie, ale dwa tygodnie na Bałkanach to inna bajka. Warto też korzystać z multiwitamin w formie rozpuszczalnej, bo ciężko utrzymać stan minerałów na odpowiednim poziomie pijąc tylko wodę, mając do dyspozycji niezbyt urozmaicony turystyczny prowiant.
Poniżej kilka najczęstszych objawów odwodnienia. Staraj się do nich nie dopuścić, bo już w momencie, gdy czujesz pragnienie, jesteś odwodniony.
Objawy odwodnienia:
- Uczucie pragnienia
- Suchość w ustach
- Bóle głowy
- Zawroty
- Biegunka
- Mdłości
- Ciemny kolor moczu
- Zaburzenia widzenia
- Rzadkie oddawanie moczu
- Skurcze i bóle mięśni.
Szczególnie ostatni punkt czasami ciężko skojarzyć z odwodnieniem. Jeżeli po kilku dniach jazdy coraz mocniej i szybciej drętwieją ci ręce, nogi, masz skurcze mięśni lub cię po prostu bolą, to też przyczyną może być odwodnienie.
Aha, jeżeli dbasz o nawodnienie, to pamiętaj, że idealnym uzupełnieniem witamin jest zimny browarek wieczorową porą, gdy już siedzisz oparty o moto przed namiotem. Serio, jedno lub dwa piwa na koniec dnia, jeśli jesteś w dobrej kondycji ułatwią regenerację organizmu ;)