Romania! 4948 km przygody.... - Salina Turda

14. 09. 21
posted by: Sebastian
Odsłony: 31231

Spis treści

 

  26.08.2014- Salina Turda!

      Rześki poranek zachęca do jazdy. Zbieram się. Zegnam sie z Ani i Georgem z nadzieją, że jeszcze kiedyś na siebie trafimy. Czas jechać.  Mam zamiar pozwiedzać dziś piękną kopalnie soli w Turdzie i dotrzeć do Tokaju, ostatniego przystanku w drodze powrotnej do domu. W sumie na dziś prawie 500km.

   Drogi ubywa już całkiem sprawnie. Przyzwyczajony do rumuńskiego stylu jazdy nawijam kolejne kilometry na koła i dość szybko docieram na parking obok nowoczesnego budynku wejścia do kopalni. Na miejscu zastaje to, co drażni mnie w prawie każdym ciekawym miejscu w tym kraju - masa turystów, tłok, badziewne stragany, zero oryginalnych pamiątek. Miłe kioskarki zgodziły się chociaż popilnowac dobytku, trza szukać plusów ;) Dobra- wchodze! Tylko jeszcze wyskocze z 20 Lei..

   Kopalnia, gdy już znajdziemy się pod ziemią faktycznie robi wrażenie. Trochę rozczarowuje to, że jest to raczej mały park rozrywki (taki bardziej park z łódeczkami i diabelskim młynem) niż zabytkowe arcydzieło. Ale w sumie miejsce ma służyć wypoczynkowi, zdrowotnej inhalacji i tym podobnym zabiegom więc luz. Dziwi tylko fakt kilometrowej kolejki do windy, a schody puste. Dziwni ci ludzie. Wspinam się schodami do wyjścia i zmierzam ku mojej żółtej strzale.

Lecimy do Tokaju, jeszcze tylko pokręcimy sie po Cluj Napoca i cisne prosto na mój Camping na Węgrzech. Koniec rumuńskiej przygody. Na dziś.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież


Powered by JS Network Solutions