3650 km bałkańskiej włóczęgi - Dzień szósty

18. 11. 12
posted by: Sebastian
Odsłony: 13472

Spis treści

Dzień szósty:

Plażing smażing

Spodobało nam się to miejsce od razu. Piękny poranek po bardzo ciepłej nocy spędzamy na spokojnym śniadaniu, gdzie za stół służy nam standardowo kufer z ktm'a. Do tego najlepsza kawa, bo zrobiona na kuchence turystycznej i konserwy, dżemiki i świeże warzywko. Michelin *****. Razem z nami spały koty, znaczy się w przedsionku. Od rana łaszą się po jedzonko i pieszczoty, przychlastek tak się z nami zakolegował, że wiecznie próbuje wpakować mi się do sypialni - no aż tak dobrze nie ma. 

pole namiotowe czarnogóra budva

Na przeciw nas obserwujemy matkę z małym smarkiem, który w czasie kiedy ona opróżnia lodówkę i ladę kramiku, który chyba jeszcze ze 2-3 dni temu działał, sądząc po stanie owoców, młody ciepie kamieniami w nasze koty. Krótkie " Ej!" i pogrożenie palcem, na chwilę uspokoiło małego pacana.  Lampa już wysoko, grzeje solidnie. Leżymy pod drzewkami oliwnymi w cieniu i razem z Przychlastkiem myślimy gdzie dalej ruszyć jutro. Niestety na Macedonię i Albanię nie wystarczy czasu. Decydujemy, że jedziemy w Durmitor, a kolejnego do Serbii jak najdalej uda nam się dotrzeć. Ale to jutro. teraz zbieramy się na plażę. Trzeba przejść kilkaset metrów, bo strome urwisko obok nas nie daje zbyt wiele szans na zrobienie sobie skrótu. Widoki w końcu zapierają dech w piersiach, deptanie po kamienistej plaży też... Jak debil próbuję wejść na nogach do wody, niestety silne fale i duże, śliskie kamienie na dnie skutecznie mi to utrudniają. Wypatrzyłem drabinkę na skale obok restauracji. Nic, idę tam.

Adriatyk czarnogóra

Przy wejściu siedzi właściciel kempingu, w sumie za każdym razem jak go widziałem, tak i teraz coś wpierdala. Pyta: Ruski? Nie, z Polszy... Aaa, mówi : musisz na dupie się próbować zsuwać, a potem już jest głęboko i luzik. No myślę ma to sens. Próbuję jeszcze raz. Udaje się. Woda cieplutka, ale przesolona jak na mój gust kulinarny. I tak nie wyjdę. Za przyjemnie tu. No i brzeg do dupy.  Ania raczej nie ma ochoty na konfrontację z falami i brakiem dna pod nogami, ale pozując do zdjęcia i tak obrywa w japę dupną falą :D Mimo wszystko, plaża jest cudowna, a restauracja bardzo klimatyczna. Tylko ceny. Dżizas. 2,5Euro za małe piwko, 10E za możliwość posadzenia dupy w ilości sztuk dwie na leżakach. No no, aż takie fajne nie są. Kilka samojebek i wracamy powoli do namiotu pomyśleć nad obiadem.

Plaża budva sv stefan 

Stary człowiek i może

Myśląc w przód, kombinuję jak tu wino na wieczór schłodzić, bo ponad 30 stopni to jednak za dużo. Nalewam do worka wody i próbuję powiesić na krzaku, ale dziura za dziurą, no ni chuja. Obserwuje mnie para holenderskich geriawitów (tak 70+ ), którzy jadą sobie starym volvo do Grecji. Gość wręcza mi plastikową miskę żeby móc schłodzić te dobroci, po czym oświadcza, że mogę oddać rano, bo oni jadą teraz na plażę. Powiem wam szacun dla takich ludzi. Oboje już w dość podeszłym wieku, jego zona już ciężko o kulach chodziła, a dalej jeździli z NAMIOTEM. Pomijam już fakt, że oboje mówili po angielsku i niemiecku. 

bałkany na motocyklu

Dobra, wino się chłodzi, czas pojechać gdzieś na obiad. Zbiera się na deszcz, ale jakoś idzie bokiem, to jedziemy. Trafiamy do bardzo fajnej i przyzwoitej cenowo restauracji. Kelner bardzo wyluzowany, jedzenie pyszne, Anka standardowo Caj do tego, bo podobno też szpica. Mniejsza o to. Targamy niezła bekę z rodzinki czy dwóch, która wpada cała chmarą i się zaczyna: Wchodzą do środka - nie. Wychodzą. Na zewnątrz. Przestawiają stoły, biedny kelner razem z nimi. Za chwile nie. Bo może padać. Przestawiają wszystko pod namiotem. Sajgon. Kilkanaście stolików poprzestawiane. Dupa. Wylazło słońce. oni wychodzą pod wielkim dębem się rozłożyć. Po minie kelnera jestem pewny, że musieli im się zwalić potem do żarcia, no nie ma opcji.  A jest też wifi, zaciekawiony o co chodzi, proszę Ankę o sprawdzenie, jak wysokie są mandaty w Czarnogórze. Po drodze na obiad, bagiety shaltowały gościa, który w zabudowanym jechał przede mną jakieś licznikowe 55 na 50. Wszystko jasne. Przekroczenie w zabudowanym o 1 km/h do 100 Euro. Ała. Resztę se sprawdźcie. 

Boka kotorska bałkany
SV Stefan nocą

Resztę wieczoru spędzamy bycząc się przed namiotem w towarzystwie kotów, później na plaży przy restauracji, która wieczorem nabiera wręcz magicznego klimatu, by na koniec wrócić do kotów i do naszej wspaniałej buteleczki wina. Piękny wieczór.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież


Powered by JS Network Solutions